 |
Szeroko zakrojona kampania poświęcona krwiodawstwu ma jeden głos - entuzjastów. Twierdzą, że krew jest lekiem jak każdy inny. Nie dodają tylko, że tak jak każdy inny lek, krew może zaszkodzić. I szkodzi. Ale dlaczego uważa się, że krew ma szczególne właściwości.
|
Od wieków, a wręcz od tysiącleci ludzkość szuka panaceum pozwalającego
odzyskać choć cząstkę utraconej doskonałości - to wersja dla
kreacjonistów, lub też pozwalającego naprawić błędy doboru naturalnego
- to wersja dla ewolucjonistów. Jakkolwiek by na to patrzeć ludzkość
szuka leku mającego cudowną moc. Od tysiącleci za taki cudowny środek
uznawano krew. I to zarówno ludzką jak i zwierzęcą. Dlaczego?
Odpowiedzi należy poszukać w najstarszych źródłach.
Jest taka książka która gromadzi szczególną mądrość - tej mądrości nie zaprzeczają nawet zawzięci ewolucjoniści - i w niej właśnie można znaleźć najstarszy przekaz dotyczący krwi.
„Wszelkie poruszające się zwierzę, które żyje, może służyć wam za pokarm. Tak jak zieloną roślinność daję wam to wszystko. Tylko mięsa z jego duszą - jego krwią - nie wolno wam jeść. A ponadto będę żądał z powrotem krwi waszych dusz. Z ręki każdego żywego stworzenia będę jej żądał z powrotem; i z ręki człowieka, z ręki każdego, kto jest jego bratem, będę żądał z powrotem duszy człowieka. Kto przelewa krew człowieka, przez człowieka zostanie przelana jego własna krew, bo na obraz Boży uczynił On człowieka.” Rodz. 9:3-6.
To oczywiści Biblia (wszystkie cytaty za Przekładem Nowego Świata). Przytoczone wersety dotyczą momentu po potopie, gdy ziemia jest jeszcze zniszczona, ale jeść trzeba. Doszło wtedy także do ogromnych zmian klimatycznych. Dlatego też człowiek - wcześniejszy wegetarianin - od tej chwili mógł jeść mięso, ale z Bożego nakazu należycie przygotowane i wykrwawione. A nakaz ten został w Biblii kilkakrotnie powtórzony (Kapł. 17:11-14, Powt. Pr. 12:24, Powt. Pr. 15:23, Dzieje 15:20,28-29) i obowiązuje do dziś.
Dlaczego? Bo dla Boga krew została utożsamiona z duszą - inny przekład mówi, że „dusza jest we krwi”. W tym przypadku, jak wynika z kontekstu, pod pojęciem „dusza” należy rozumieć siłę życiową. Dlaczego Bóg dał Noemu, a za jego pośrednictwem całej ludzkości zgodę na spożywanie mięsa, ale jednocześnie nakaz wykrwawiania mięsa i nie spożywania krwi pod żadną postacią? Jedno z wyjaśnień zostało tu przytoczone – „kto przelewa krew, jego krew też będzie przelana”. A zatem prosty nakaz, by nie spożywać krwi ma uczyć poszanowania dla życia innych stworzeń, w tym także dla człowieka.
Jest jeszcze inny powód. Powtórzonego Prawa 23:12-13 – „I masz mieć ustronne miejsce poza obozem, i tam będziesz wychodził. A wśród swych przyborów masz mieć kołek i gdy przykucniesz na zewnątrz, wykopiesz nim dołek i się odwrócisz, i przykryjesz swoje odchody”.
To Boży nakaz dany podczas 40-to letniej wędrówki po pustyni. Warunki
na pustyni sprzyjają rozwojowi i rozprzestrzenianiu bakterii chorobotwórczych. Ten i inne nakazy co do higieny ( np. Kpł 11:41-47;
15:4-12; 15:20-24) uchroniły Izraelitów przed chorobami, czy wręcz epidemiami.
Podobny sens ma dany izraelitom nakaz odpowiedniego przygotowania posiłków, w tym zakaz spożywania mięsa niektórych zwierząt np. wieprzowiny. Co jest takiego w wieprzowinie, że Żydom nie wolno było jej jeść? A na przykład pasożyty – włośnica i tasiemiec. Oczywiście ludzie trzy i pół tysiąca (na pustyni), czy pięć tysięcy lat temu (po potopie) nie mieli pojęcia o istnieniu bakterii, włośnicy, czy tasiemca. I nie byłoby sensu, by Bóg miał Izraelitom tłumaczyć szczegóły swego nakazu, natomiast przestrzegając tych nakazów będzie się im „dobrze wiodło” Powt.Pr.(5:33). Co odchody i wieprzowina mają wspólnego z krwią? Ano właśnie to czego nie wiemy, a co dla Boga jest oczywiste.
Dla dzisiejszych naukowców krew jest nadal tkanką, którą jeszcze do końca nie poznali. Nadal są w niej tajemnice, które sprawiają, że nie można np. stworzyć sztucznej krwi, a wiele transfuzji i transplantacji kończy się niepowodzeniem. Udało się zbudować sztuczne bodaj wszystkie organy z sercem i mózgiem włącznie, ale nie krew! Żeby być precyzyjnym stworzono preparat zaopatrujący organizm w tlen, a więc spełniający jedną z licznych funkcji krwi. Dlaczego więc odkrywcy nie dostali Nobla, a preparat nie jest w powszechnym użyciu? Bo niesie skutki uboczne, groźne dla życia
człowieka. Jedna z amerykańskich sprinterek, medalistka Olimpijska zmarła nagle w trakcie przygotowań do zawodów, ponoć po zastosowaniu tego preparatu jako sztucznego dopingu. By odbić sobie koszty poniesione na badania, preparat zastosowano w kosmetykach, ale to już inny wątek. Krew jest nadal tajemnicą i tylko zarozumiali pracownicy Służby Krwi próbują twierdzić inaczej.
Zakaz spożywania krwi pochodzi z roku 4500 pne. (według chronologii
biblijnej), natomiast został zapisany w 1513-1520 przed naszą erą, a
ostatni raz powtórzony w pierwszym wieku naszej ery. Choć sam nakaz z
czasów Noego mógł nie być znany powszechnie, to dzięki przekazom ustnym mógł się utrwalić w świadomości ludzi, jako wyraz szczególnego
znaczenia krwi. Bo skoro Bóg przywiązuje do niej tak wielką wagę ... .
Wadze jaką przykładano do krwi, dawano wyraz w różnych kulturach na
całym Świecie przez picie krwi, lub spożywanie ciała zabitego wroga,
czasem zmarłego członka rodziny. Nacierano się krwią, kąpano w niej,
lub przyrządzano z niej kosmetyki. W kulturze europejskiej doskonale
obrazują to rzymscy gladiatorzy i rzymskie strojnisie. Do dziś mamy
potrawy z dodatkiem krwi. W kuchni polskiej zachowały się co najmniej
cztery - czernina, czarne, salceson i kaszanka - w różnych regionach
różnie nazywane. Czernina znana jest od wieków jako czarna polewka i
pewnie z uwagi na swój obrzydliwy smak była podawana zlekceważonym
amantom. Do dziś widuję na rynku wiejskie kobiety z butelkami kaczej
krwi. Ludzie nadal wierzą w magiczną moc - bo przecież nie w walory smakowe i odżywcze tej potrawy. Podobnie smakuje czarne – cienka kiszka
z brunatną, tłustą zawartością. Nieco lepszy smak ma salceson, i kaszanka, ale to zasługa dużej ilości podrobów i innych dodatków, a nie krwi.
Mamy zatem do czynienia z przypisywaniem krwi właściwości jakich nie
ma, ale o jakich ludzie marzą.
Problem krwi jest więc problemem wykraczającym poza naukową medycynę. Komu dać wiarę lekarzom lejącym krew bez umiaru, czy Bożemu nakazowi? Problem się komplikuje, bo dostojnicy wielu religii akceptują naruszanie Bożej woli. Na szczęście jest ogromna ilość naukowców i lekarzy, którzy rozumiejąc zagrożenia płynące ze stosowania krwi opracowują i stosują alternatywne metody leczenia. Osiągają przy tym
doskonałe - lepsze niż z krwią - efekty leczenia.
Napiszemy o tym w następnych artykułach cyklu „Krew darem życia?”
(pi)
Styczeń 2009
 |